Poznań zachowany w kadrze
Autor: Krzysztof Gmerek   

Historia Gmachu przy Niezłomnych - Ciekawostki Poznańskie

 

Ocalić od zapomnienia Poznania klejnotów blask...

...Mijamy je właściwie każdego dnia; jedne znamy na pamięć, ich obrazy mamy tak głęboko wyryte w swej świadomości i pamięci i tak wyraźnie, że trafilibyśmy  do nich z zamkniętymi oczami i widzimy je nadal po ich zamknięciu, inne odwiedzamy sporadycznie, spacerując, lub udając się w nie przy specjalnych okazjach. Stanowią one o uroku naszego ukochanego Miasta, o jego specyfice, niepowtarzalności; o tym, że czujemy się tak blisko z Nim związani i jesteśmy z Niego tak dumni.

To poznańskie Miejsca -Miejsca warte poznania.

Warte poznania i... uwiecznienia, zachowania na kliszy, w albumie, na karcie pamięci, na twardym dysku domowego komputera... zasługujące na zachowanie.

Poznań zachowany w kadrze -Galeria

 Autorem zdjęć zamieszczonych w Galerii jest Zygmunt Gajewski. Zapraszamy do odwiedzenia Jego strony.

Memories about Poznań that remain...

 

Miasto wiruje tanecznie w pędzie,

oplata ludzi w uliczne wieńce;

jasne ma oczy i uszy wszędzie,

a dookoła świateł rumieńce.

 

    Rośnie raptownie, to znów przysiada,

    aleją smukłą, lecz szybkotempą;

    gwarem do domów szorstkim się wkrada,

    otula place torowisk wstęgą.

 

Sobie i innym rytmy odmierza,

na niecichnącym podwórek bębnie -

aż mu fikuśnie zakwitnie wieża,

flagą się chełpi i bluszczem więdnie.

 

    Jeszcze ogarniać pola by chciało,

    esencją swoją nasycić - więcej!

    Zjawia się tutaj, a tam zostało,

    jest; ciągle biegnie -prędzej i prędzej!

 

A gra złączając Nowe i Stare

i za nic mając człowiecze prawa -

nikt zatem nie wie, gdzie mu za karę

i ku przestrodze wyrośnie trawa.

 

    Wracam na Rynek - i znów wzruszenie,

    kwadrat poczciwy w sercu wyryty,

    całują bruki okien płomienie,

    Ratusz od nowa został odkryty!

 

Ćwierka na wieży kurant zegara,

stanęły myśli na chwilę w pędzie;

dziwi się ciągle Bamberka stara,

umyka życie: no cóż to będzie?

 

    Euforią w żyłach zaułków pływa,

    świeci nam w oknie schwytanym blaskiem;

    mając humory inne co chwila,

    igra z porannym, skrzeczącym brzaskiem.

 

Spójrz prosto - widzisz - to Cytadela;

drzewa się puszą w salwach zieleni;

nikt tu już strzelać się nie ośmiela,

w ciszy śpią razem, już pogodzeni.

 

    Elipsa ulic place szkicuje,

    raz tak szerokie, czasem za ciasne;

    trotuar wszystko zapamiętuje,

    nasze emocje, obce i własne.

 

Lśni w Słońca ogniu szpaler balkonów,

niepokalaną świeżością zorzy;

godnie opada baryton dzwonów,

śmiejąc się nowe pejzaże tworzy.

 

    Prowadzi rower Marych swój stary,

    zdąża do pracy, jest na Półwiejskiej;

    że kiedyś istniał, czy nie dasz wiary?

    Czy to bohater legendy miejskiej?

 

Patrzę z zachwytem na Tumski Ostrów:

strzeże katedra lat ponad tysiąc;

gdy doń przybędziesz, to królów pozdrów,

bo tam czekają, to mógłbyś przysiąc.

 

    Błękitnym okiem Malta spogląda,

    ma za sąsiada fyrtel śródecki;

    trochę inaczej dzisiaj wygląda;

    idę na spacer na Klin Dębiecki.

 

Jeżyckich wspomnień, kamienic znaki,

zygzakiem mija tramwaj zielony;

nagle się jawi cud - ale jaki!

Łagodnie pnie się w dal ruch wcielony!

 

    Owiewa Sołacz zapach spokoju,

    snem śpiący dawnych, pachnących lasów;

    zewsząd się czai zmiana nastroju,

    symptom ciekawszych i lepszych czasów.

 

To moje Miasto, innego nie chcę,

choćbyś mi dawał klejnoty świata;

dla Niego bije wciąż moje serce,

ten punkt centralny ma każda mapa.

 

    Trwa, jest i będzie Gród mój nad Wartą;

    magię rozsnuje swą niepojętą -

    w krajobraz wplecie budowlę zwartą,

    a ludzi natchnie nadzieją świętą.

                                                       Krzysztof Gmerek

 

                                      HAIKU

   

    Siwi oboje, ławka cienista

    Spóźnieni

    Czy pamiętasz łódki na Stawie Sołackim?

    Pokochałam Cię wtedy pierwszy raz.

                                                      Krzysztof Gmerek

 

                 Pewien dość znany ślusarz z Szewskiej, biedny jak mysz kościelna, zastanawiał się kiedyś: ciągle mi mówią: Trójpole i Trójpole - po co ja miałbym niby truć pole? Na nim przecież czarna rola i sama biała, pszenna ozimina.

                 Albo, dajmy na to, stara Kępa stale tylko winiary - ale za co ona wini te ary? Za to wciąż chwali jakieś szewo, nie wiedzieć, dlaczego.

               Nie mówiąc już, dlaczego ten gar ma bary, jak twierdzi ta spokojna Jarocińska spod piątki.

              Wiesz może, Pani Dębiecka, czy Bławatkowa jest obsadzona różami i lipami, choć to ani nie Różana, ani nie Lipowa, a już na pewno nie Miodowa?

                 Chciałbym też wiedzieć, czy ta niecka się komuś zwierzy?

              Powiedz mi, czy Chłodna bywa też lodowa, Ciasna jest też wąska, a do tego cienista, stroma i pusta, a Gwarna nie bywa czasem cicha?

                 A najbardziej nie daje mi spokoju, czy na Polance nie mieszkał kiedyś Paul Anka?

            Zanim przepadł na Przepadku, przechodząc bystrą i krętą ulicą, ale nie stachowską, powiedział do sąsiadki: Ty, Szymborska, jesteś piękna, pogodna, miła, choć niska i drobna; bywasz radosna, czasem skromna, niekiedy nawet skryta. Ale dlaczego masz być przez to samotna?

                Spotkajmy się tam, gdzie daleka, sielska, jasna, długa, głęboka, jodłowa dolina, nocami promienista i gwiaździsta.

               Czeka nas świetlana, prawdziwie poznańska przyszłość. I choć odległa, to najważniejsze, że wspólna. Kto wie, może naszym domem stanie się Malta. Obiecuję ci, że nikt nie zrobi ze mnie palacza. Na urodziny dam ci gołębia. Tu jest dla ciebie polska, śląska, toruńska i sucha krakowska, częstuj się.

              Co tu dużo mówić: to twoja ostatnia nadzieja, choć moje słowa to pewnie dla ciebie nie lada nowina.

            A ona mu na to, bardzo w tym momencie bojowa: ułańska twa fantazja! Bo ja Nowska jestem, nie Szymborska, de domo Włodarska!

               Nie krzywa, lecz prosta i nie kurza, moja, noga!

              Po tej rozmowie był widziany bez butów na Bosej, przez Berwińskiego, który miał strusia, a była wtedy mokra murawa, choć jeszcze nie cała, bo to nie była listopadowa pora. Nie zdążył odebrać ich od szewca na Ślusarskiej, skręciwszy omyłkowo z mylnej na dolnik, zamiast na Górną Wildę, pomimo tego, że cechowała go zawsze koronkarska dokładność.

          Zabił potem przez to klina, przelotem, jak tłumaczył na Policji za wady, niejakiej Stęszewskiej, choć ta nie była niczemu winna, ale to rzecz sporna, bo zapanowała wkrótce wręcz szkolna, swojska swoboda i iście szczęsna zgoda.

               Jak to we środy na Śródce. O czym każde, nawet najmniejsze, piątko wie.

Biała

Berwińskiego

Bławatkowa

Bojanowska

Bojowa

Bosa

Bystra

Chłodna

Chwaliszewo

Ciasna

Cicha

Cienista

Czarna Rola

Daleka

Dębiecka

Długa

Dolina

Drobna

Garbary

Głęboka

Gołębia

Górna Wilda

Gwarna

Gwiaździsta

Jarocińska

Jasna

Jodłowa

Kępa

Klin

Koronkarska

Kościelna

Krakowska

Kręta

Krzywa

Kurzanoga

Lipowa

Listopadowa

Lodowa

Malta

Miła

Miodowa

Mokra

Murawa

Mylna

Nadolnik

Niecała

Niestachowska

Niska

Nowina

Odległa

Ostatnia

Ozimina

Palacza

Piękna

Piątkowo

Pogodna

Polska

Polanka

Poznańska

Promienista

Prosta

Przelot

Przepadek

Pszenna

Pusta

Radosna

Różana

Samotna

Sielska

Skromna

Skryta

Spokojna

Sporna

Stęszewska

Stroma

Strusia

Sucha

Swoboda

Swojska

Szewska

Szkolna

Szymborska

Śląska

Ślusarska

Śródka

Świetlana

Toruńska

Trójpole

Ułańska

Wąska

Winiary

Winna

Włodarska

Wspólna

Zawady

Zgoda

Zwierzyniecka

                                                                 15 grudnia 2023 r.

                                                                 Krzysztof Gmerek